Erlo Stegen – Wyschnięci chrześcijanie.

Wyschnięci chrześcijanie

pola.adria

Kazanie

Erlo Stegena

(całe – tłumaczenie z nagrania mp3)

“W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony”. (Ew. Jana 7:37-39)

Zanim zaczęło się przebudzenie, wychodziłem do ludzi, rozstawiałem namioty i głosiłem w wielu miejscach. Potem, po 2-3 latach, powracałem tam, gdzie kiedyś robiłem ewangelizacje. Znajdowałem społeczności dzieci Bożych, lecz wkrótce okazywało się, że nie ma między nimi jedności. Tymczasem Biblia mówi, że w Jerozolimie, w pierwszym kościele, wszyscy byli jednego serca i jednej duszy. To co widziałem między wierzącymi było przeciwne do tego, o czym czytałem w Biblii. Jeden krytykował drugiego. Inny narzekał i mówił: ten i ten nie traktuje mnie dobrze. Nie wita się ze mną przyjaźnie. Wiedziałem, że przebudzenie nie rozpocznie się, jeżeli sprawy między chrześcijanami w kościele nie zostaną uporządkowane. Biblia mówi, że sąd rozpoczyna się od Domu Bożego [tj. od wierzących].

Tak więc przez kilka tygodni zostawałem w tych społecznościach jako rozjemca, starając się pogodzić skłócone strony. Modliliśmy się o to by Bóg działał. Wiedziałem jednak, że to nie będzie możliwe, jeżeli przebudzenie i zmiana nie zaczną się od samych chrześcijan. Dlatego starałem się ich pogodzić najlepiej jak umiałem. Rozumiałem, że te spory powstrzymywały Ducha Świętego tak, że nie mógł działać. Słowo Boże nie może być traktowane pobieżnie. To nie komunizm zatrzymuje działanie Ducha Świętego (jak twierdzą niektórzy), ani muzułmanie (na których zwalają winę inni). To sami chrześcijanie, którzy nie są w porządku z Bogiem, blokują Jego działanie. Słuchajcie, chrześcijanie, jeśli nie zamierzacie uporządkować swojej relacji z Bogiem, to lepiej odejdźcie i ustąpcie miejsca innym. Albo upamiętajcie się. Biblia mówi: “Pamiętaj skąd spadłeś, i nawróć się”.

Jezus powiedział, że z wnętrza tego, który wierzy, popłyną rzeki wody żywej. Wiemy, że rzeki nie można powstrzymać. Możesz próbować zatrzymać rzekę tworząc ścianę, ale woda tylko stanie się silniejsza, zbierze się i w końcu przepłynie nad zaporą, albo przewróci ją, zalewając pola i domy. Powyższy fragment mówi, że ostatnim dniu święta Jezus stanął i zawołał. Użyto tu greckie słowo “krazo”. Nie chodzi tu o tego typu krzyk, jakiego użyłby ktoś by przywołać znajomego “ej, ty, choć tutaj!”. “Krazo” to krzyk wychodzący z umierającego, złamanego serca. Wyraz wielkiego bólu.

Jezus nie przebywał w tamtym czasie w rejonie Judei i Jerozolimy, ale w miastach pogan. Dlaczego? Powodem byli Żydzi, lud Boży, którzy chcieli Go zabić. Czy rozumiecie, że to wierzący byli tymi, którzy chcieli zabić Jezusa i którzy mu się sprzeciwiali? Musiał ukrywać się w Galilei, pośród pogan. Poganie byli lepsi niż lud Boży. I, ostatecznie, to poganie Go otrzymali. A wierzący odrzucili. Jeśli nadal tego nie pojmujesz, módl się, by Pan otworzył Twój umysł.

Jakże prawdziwe są słowa Jezusa: Wielu przyjdzie ze wschodu i z zachodu… i będą jedli z Abrahamem, ale dzieci Boże będą odrzucone (zob. Mat 8:11). Powinno to skłonić każdego chrześcijanina do zbadania samego siebie i zastanowienia się nad tym, co to znaczy, że poganie będą dopuszczeni do zbawienia zamiast chrześcijan. Luter powiedział, że piekło będzie pełne czaszek tych, którzy mienili się kaznodziejami i wierzącymi.

Jezus pragnie zobaczyć jak pustynia pod wpływem wody zamienia się w ogród. Gdy pojawia się strumień, pustkowie zamienia się w ogrody. Gdybyś mógł tu przyjechać, zaprosiłbym cię na pustynię Makoko, pełną cierni i kleszczy. W ciągu pierwszego dnia złapał byś od nich gorączkę. To w tym rejonie kozły i owce czują się najlepiej. Jedzą niewiele, głównie ciernie. Ale jeśli nawodnisz pustkowie, zamieni się w raj. Zastanów się nad obecnym stanem świata, w którym żyjesz. Dzieje się tam bardzo źle. Nie pada deszcz, nie ma wody. Skąd więc popłynie ta woda? Wypłynie z tych, którzy są chrześcijanami i współpracownikami Pana.

W czasie, kiedy Jezus ukrywał się rejonie pogan, miało miejsce święto. Jego bracia powiedzieli: Chodźmy razem do Jerozolimy. On odparł: Wy możecie iść kiedy chcecie, ale mój czas jeszcze nie nadszedł. Widzicie jak wyglądało życie braci Jezusa? Oni żyli życiem niezależnym. Kiedy mieli na coś ochotę – robili to. Kiedy chcieli gdzieś iść – szli. Mieli też swoje przyzwyczajenia. Tak jak i my: “o, dziś niedziela. No to powinniśmy iść do kościoła”. Jezus zaś potrafił usłyszeć to, co mówił Jego Ojciec. Słuchał Jego głosu. Stwierdzając, że Jego czas jeszcze nie nadszedł, innymi słowy mówił: “nie słyszałem, żeby Ojciec mi mówił, że mam iść – to nie mój czas”. Tak więc jego bracia poszli sami. Tymczasem pod koniec święta znajdujemy także i Jezusa w świątecznym tłumie. Pośród tych Żydów, którzy chcieli go zabić. Patrzył na tych, którzy uważali się za wierzących, lecz nie mieli w sobie źródeł wody żywej. I wtedy wstał. Ze złamanego serca głośno i rozpaczliwie zawołał, tak, że każdy mógł go usłyszeć.

Pozwól, że zadam Ci teraz pytanie: czy są w tobie rzeki wody żywej? Czy wypływają z twojego wnętrza? Pamiętam, gdy modliliśmy się by Duch Boży zstąpił na nas. W tamtym okresie często budziłem się w nocy, a moja poduszka była mokra od potu. To dlatego, że przeczytałem w Biblii, iż w dniu pięćdziesiątnicy, gdy apostołowie głosili ewangelię, nawróciło się 3 tysiąc ludzi. Potem kolejne 5 tysięcy. Rzeki wody żywej płynęły tak, że każdego dnia ludzie byli zbawiani. Potem, gdy rozpoczęło się przebudzenie, i u nas działo się podobnie.

W początkowych latach przebudzenia nawróciła się pewna czarna dziewczyna. Jej serce płonęło dla Pana i w każdym tygodniu przyprowadzała jakiś ludzi do Jezusa. Minęło sporo czasu. Pewnego dnia spotkaliśmy ją znowu. Była zmartwiona. Powiedziała: “niepokoję się, bo kiedyś tydzień po tygodniu przyprowadzałam ludzi do Chrystusa. Ale od 4 tygodni nie zdobyłam ani jednej duszy!” Wyobraźcie sobie! Dziewczynka martwiąca się, bo przez ostatnie 3-4 tygodnie nie przyprowadziła nikogo do wiary w Jezusa! Była tym bardzo zasmucona. A ty? Kiedy ostatnio przyprowadziłeś kogoś do Chrystusa? 2 tygodnie temu? 4 tygodnie? Nie? Czy rozpaczasz z tego powodu? Może od 3-4 lat nie przyprowadziłeś nikogo i myślisz, że wszystko jest w porządku? To nie prawda! Jesteś na drodze do piekła, bo jesteś uschniętym chrześcijaninem, który już nie żyje i nie rośnie. Pustynia wysuszyła cię, rzeki nie płyną. Jezus nie mówił tylko o jednej rzece. On mówił o rzekach. Wiele rzek może popłynąć z twojego życia. Przyjrzyj się, czy te rzeki wody żywej wypływają z Twojego wnętrza? Czy ludzie mogą przyjść do Ciebie, gdy są spragnieni i znaleźć życie i żywą wodę? Czy przyprowadzasz ludzi do Chrystusa? A może żyjesz w swoim wyschniętym, pustynnym świecie, na przeklętej i uschniętej ziemi?

Jezus zawołał ze złamanego serca i nie dbał o to, że mogli go złapać i zabić. Myślał: jeśli nie wstanę i nie zawołam to i tak umrę z powodu złamanego serca. Jego krzyk był jak krzyk agonii.

Kiedyś, gdy byłem młody, lubiłem polować na zwierzęta. Pewnego razu ustrzeliłem 6 gołębi jedną kulą. Była w tamtym czasie w wiosce pewna ciężarna kobieta. Kobiety w ciąży mają często dziwne zachcianki dotyczące jedzenia. Czasem mają na coś ochotę. To dla niej było to polowanie. Było mi jej żal, więc zastrzeliłem te ptaki by mogła je przyrządzić i zjeść. Byłem dobrym strzelcem.

Innego dnia polowaliśmy razem z kolegami. Czekaliśmy na dnie doliny, podczas gdy pozostali zaganiali antylopę w naszą stronę. Kiedy się zbliżyła, wymierzyłem i strzeliłem. Ale to był zły strzał. Jeśli chce się zabić antylopę, należy mierzyć w głowę lub w serce. Trafiłem ją w bok, a ona wrzasnęła z bólu. To była samiczka. Biegała wokoło wyjąc. Moje serce pękło gdy usłyszałem ten krzyk rannej antylopy. Został on w mojej głowie do dziś. Tamtego dnia przestałem polować i nigdy już do tego nie wróciłem. Od tamtego czasu mam ranę w sercu. Zawsze gdy widzę antylopę, przypomina mi się ten krzyk rannego zwierzęcia.

Jezus także krzyknął jak ranne zwierzę. Jeśli raz usłyszysz jego krzyk, pozostanie on w twoim umyśle i przewróci twoje życie do góry nogami. Nigdy już tego nie zapomnisz. Jezus zawołał jak ranna antylopa widząc wierzących, którzy nie mieli w sobie rzek wody żywej, lecz byli wyschnięci.

W rozdziale czwartym Dziejów Apostolskich w wersie 23 czytamy, że ci którzy wierzyli byli jednego serca i jednej duszy. A byli to przecież nie tylko Żydzi, także ludzie z różnych innych krajów i kultur. Mimo to mieli jedną duszę. Wiecie co jest charakterystyczne dla dusz? Uczucia i emocje. Mieli zatem jedne odczucia i emocje.

Kiedy widziałem stan wierzących, jeszcze zanim rozpoczęło się przebudzenie, chciało mi się płakać. Chrześcijanie nie byli w jedności, kłócili się. Jeżeli teraz żyjesz w ciągłych sporach ze swoimi braćmi, jak masz zamiar żyć w jedności w niebie? Czy jesteśmy jednej duszy? Nazywamy się dziećmi Boga, lecz kłamiemy! Gdzie jedność serc?

Mówicie, że wierzycie, ale nie wierzycie tak, jak mówi Pismo. Czyż nie? Dlatego jesteście takimi hipokrytami, jakimi jesteście! Jezus powiedział: kto chce być największy musi stać się najmniejszym. Agape, miłość Boża, nie szuka tego, co swoje, ale tego, co jest dla innych.

Czy będziesz dalej trwał w swoim grzechu, rozkoszując się przebywaniem w raju głupców? Przecież jesteś chrześcijaninem, możesz składać świadectwo, głosić. Możesz tyle rzeczy robić. A zajmujesz się głupotami. Jeśli w tym pozostaniesz, jesteś skończony na zawsze.

W liście do Tymoteusza czytamy, że w dniach ostatnich nastaną złe czasy. Ludzie będą kochać tylko samych siebie, szukać będą tego, co swoje, przyjmą formę pobożności, ale odrzucą moc i prawdziwe życie (2 Tym 3:1-5). I tak rzeczywiście jest. Ale wczesny kościół w Jerozolimie miał moc i chwałę Bożą.

Pewnego dnia, kiedy modliłem się o przebudzenie, miałem wizję. Widziałem ludzi ustawionych na 3 różnych poziomach. Na dolnym poziomie było mnóstwo ludzi tłoczących się dookoła siebie. Na następnym było ich nieco mniej, ale wciąż wielu. Na ostatnim poziomie widziałem już tylko kilku. Ci mieli twarze, które jaśniały i lśniły jak twarze aniołów. Początkowo nie rozumiałem co to znaczy. Dopiero z upływem czasu mogłem powiedzieć: aha Panie, więc to jest to, co miałeś na myśli! Ludzie na samym dole to niewierzący. Po środku: letni chrześcijanie. Ci na górnym poziomie mieli twarze jaśniejące chwałą Pana. Pamiętam do dziś jak, widząc ich, zawołałem: O, Panie uczyń mnie jednym z tych na górnym poziomie!

A na którym jesteś ty? Czy jesteś letni? Jezus powiedział do letnich chrześcijan: szkoda, że nie jesteście chociaż zimni! Letni są dla Boga gorsi nawet, niż ci bezbożni i zimni. “Ponieważ jesteście letni wypluję was” (Obj. 3:15). Nawet poganin jest dla Boga bardziej akceptowalny niż letni chrześcijanin.

Zanim skończę, zapytam was jeszcze: czy wierzycie tak jak mówi Biblia? Jeśli jesteś katolikiem: nie tak jak Kościół Katolicki uczy, ale jak uczy Biblia! Jeśli jesteś zielonoświątkowcem – nie tak jak uczy Kościół Zielonoświątkowy – lecz Biblia. Jeśli jesteś luteraninem, metodystą… nie tak jak luteranie czy metodyści, ale tak jak mówi Biblia od okładki do okładki. Czy jesteś chrześcijaninem zgodnie z tym co mówi Biblia? Przeczytaj nauczanie Jezusa z Ew. Mateusza 5:6-7. Padnij na kolana i zapytaj sam siebie czy jesteś chrześcijaninem zgodnie z Ewangelią, czy może jesteś chrześcijaninem zgodnie z modą XXI wieku? Przeegzaminuj sam siebie. Sprawdź. Czy jesteś prawdziwym chrześcijaninem, czy nie? Zdasz ten test tylko wtedy, jeśli wierzysz dokładnie tak, jak uczy Biblia. Czy możesz z całą pewnością powiedzieć za Jozuem: “Lecz ja i mój dom służyć będziemy Panu”?

Chyba powinienem teraz skończyć i dać wam czas na przemyślenie tego. Nie dopuszczam do siebie myśli, że wyjdziecie dziś stąd i nie weźmiecie sobie tego do serca, a całe wasze życie nie zostanie zrewolucjonizowane!

Po to właśnie jest Misja Kwasizabantu. Głosimy, byś wierzył tak, jak mówi Biblia. Niech wiara nie będzie tylko na twoich ustach, ale całym twoim życiem.

za: www.kwasizabantu.blox.pl

Ten wpis został opublikowany w kategorii Erlo Stegen, Kazania. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.