Mirosław Kulec
Kochani, przez ostatnich kilka wykładów trzymam się tematycznie szczególnie blisko Tego, którego osoba nadaje sens mojemu chrześcijaństwu, życiu i duchowym rozmyślaniom. Duchowy świat z Jego powodu nie jest tylko kolejną filozofią, jest realnością dotykającą mnie, mojej rodziny, dzieci, przyjaciół i ludzi, z którymi się spotykam. Mówię o Panu Jezusie, nie w sensie poetyckim, choć godny jest najlepszej poezji, ale w sensie codziennego życia, gdzie w zadymce problemów i trudnych doświadczeń nie zawsze pamiętamy o pieśniach i poezji. A jednak On jest blisko nas, zakochałem się w Nim i modliłem się dziś rano: „Daj mi Panie żyć życiem dla Ciebie! O, proszę, zawsze bądź blisko”. Wiem, że sam w sobie nic nie mogę i nie tylko to mówię, ale boleśnie doświadczam w niejednym przeżyciu. Wiecie, o czym mówię? Chcesz dobrze, a wychodzi źle, chcesz być radykalny dla sprawy Bożej, a wychodzi, że jesteś bezlitosny dla ludzi, chcesz kochać ludzi, a tu okazuje się, że patrzysz na grzech przez palce i zawsze jest nie tak jak chcesz, a przecież tak bardzo starałeś się być święty! Starałem się mieć poglądy Pana Boga! To w takich sytuacjach widzę głębię tego, czym jest mądrość Boża, nie przyzwyczajenie do tego jak robić to lub tamto, nie profesjonalne podejście do życia, gdzie znów okazuje się, że to była pomyłka. Jak łatwo nienawidzić grzesznika, a nie mieć siły stawać przeciwko grzechowi w jego życiu i nazywać to radykalnym chrześcijaństwem lub próbować być człowiekiem pełnym tak zwanej przez świat miłości i nie zauważać grzechu, a jedynie skupiać się na tym, że ktoś przecież jest dobrym człowiekiem. W obydwu przypadkach – i tym, gdy ktoś nazywa siebie radykałem, i tym, gdy myśli, że jest pełen miłości – można mieć niewłaściwy stosunek do tego, czym jest grzech i oddzielenie od Boga, który jest Miłością oraz do naszego bliźniego. Dlatego chcę dziś mówić o Jezusie, o Jego prowadzeniu w mym życiu, o tym, że każdy dzień może być dniem wielkiego duchowego pożytku. Jaka radość żyć Nim i głosić Jego Słowo! Można głosić kazania na temat wielu spraw, ale Osoba Jezusa Chrystusa wypełnia wszystko, czym zainteresowany jest Kościół, to, w czym Kościół jest zakochany i ukryty. To szczęście mówić o Tym, który jest mym Bogiem, Panem i Przyjacielem przez wielkie „P”. To nie ktoś przypadkowy w mym życiu, lecz ktoś, kto je uchwycił i świadomie zmienia dla chwały nieba każdą jego dziedzinę. Słyszycie, co mówię kochani?! Jeszcze raz – to nie jest ktoś przypadkowy w mym życiu, lecz ktoś, kto je uchwycił i świadomie zmienia dla chwały nieba każdą jego dziedzinę. W Bożych planach nie ma przypadków, nie ma tego pojęcia. Prawdziwy przyjaciel, Bóg prawdy, w którym nie ma nawet odrobiny fałszu, nasz Pan, nie przemilcza jednak trudnych pytań dotyczących naszej duchowej rzeczywistości.
W Ewangelii Łukasza, rozdział 6, wers 46 zostaje postawione ludziom pytanie, które chcę dziś postawić sobie, wam, naszej społeczności, które chciałbym po modlitwie i rozmowach z wami użyć dla rozwiązania wielu naszych kłopotów i tak bardzo pragnę, by nasze serca otworzyły się przed Panem dziś i teraz. Rozmawiałem z wieloma z was. Wiemy, że mamy wszyscy podobny kłopot, możemy udawać, że jesteśmy lepsi niż naprawdę jesteśmy lub prosić Pana, by potrząsał naszym życiem, czasem zadając nam takie kłopotliwe pytania. To pytanie jest też odpowiedzią na wiele problemów, których doświadczamy jako zbór i poszczególne osoby. Jest odpowiedzią na moje problemy, na to, dlaczego nie umiałem lub nie chciałem pomóc wielu ludziom w moim życiu, dlaczego niejednego zraniłem, a innego zagłaskałem na śmierć, jak też niejedno przemilczałem, mówiłem tam, gdzie należy słuchać, a słuchałem tam, gdzie należało przerwać głośnym protestem. I oto Pan zadaje pytanie przenikająca mnie do głębi. Mogę je odrzucić i powiedzieć, że po tylu latach służby mnie nie dotyczy, ale to nie będzie prawda. Dotyczy wielu dni mego życia po nawróceniu, dotyczy być może i ciebie, dlatego pozwólcie mi dziś podzielić się tym, co brzmi jak budzik w mym chrześcijańskim życiu.
Otwórzcie proszę wasze Biblie na Ewangelii Łukasza, rozdział 6, werset 46 – tu zaczniemy czytać. To, co Pan Jezus tu mówi następuje po wielu ważnych lekcjach życia, jakich udziela wcześniej, niektóre z nich w tym świecie mogą wyglądać jak naiwność! Lecz wszystkie są Bożą wolą dla mnie i dla ciebie. Gdy wrócicie do domu przeczytajcie większy fragment Słowa Bożego, szczególnie to, co jest powiedziane wcześniej, ale i potem. Posłuchajcie teraz tego pytania: „Dlaczego mówicie do mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię?”. Dlaczego? Dlaczego tylko mówicie? Oto pytanie, które zadaje nam dziś Jezus. Czy dotyczy ono mojego lub twojego życia? Dlaczego? Co nam daje sama religia, gdzie Bóg jest ostatnim, który jest zadowolony, powiem więcej, nie jest zadowolony! Ileż wieczorów i nocy w mym życiu, gdy było już cicho i mogłem oddać się modlitwie i rozmyślaniom, słyszałem: „dlaczego?”. Jeszcze raz przeżywałem ostatnią rozmowę duszpasterską, widziałem mokre od łez oczy, moją bezradność. Dlaczego nie mogłem pomóc, dlaczego nie mogłem dać odpowiedzi, dlaczego nie czynię tego, co On chce?! Chcę dziś apelować do ciebie drogi bracie i droga siostro, abyśmy przejrzeli nasze życie, zadali sobie pytanie: „dlaczego?!”. Spójrzmy na każde z tysięcy naszych: „dlaczego?”. Bóg ma to jedno pytanie, ono stawia nas wobec prawdy o tym, że On się nie myli, ono jest odpowiedzią dla nas. Tak często, gdy musiałem żałować, przepraszać, zaczynać jeszcze raz, Bóg mógł mi zadać to jedno pytanie: „Mirek, moje dziecko, dlaczego nie robisz tego, o co proszę, tego, co Ci przykazuję?”. Popatrzmy na ten problem, zamyśl się, ofiaruj Panu czas tego nabożeństwa każdą swoją myślą, niech mądrość Jego Słowa nas zmienia. Poznanie, zakochanie się w Nim, przyjęcie całym życiem Jezusa jest niezbędne do zbawienia. Nie ma innej drogi, nie tylko do zbawienia, ale i do społeczności z Bogiem, opartej na miłości. Nie ma jakiegoś innego sposobu, by ktoś taki jak ja i ty mógł rozmawiać z Bogiem jak z Ojcem i przyjacielem. Jest też możliwość stania przed Bogiem na sądzie, ale i tu bez Jezusa nic się nie dzieje, On jest fundamentem naszej wiary i zbawienia, On jest najwspanialszym objawieniem Bożej miłości i Osoby, jakie może być poznane przez człowieka. Gdy kochasz Jezusa, kochasz Boga. Gdy poznajesz Jezusa, poznajesz Boga. Gdy modlisz się w Imieniu Jezusa, modlisz się do Boga. On jest prawdziwie jedyną drogą! Jest też jedyną prawdą i życiem w duchowym świecie. Wszystkie duchowe poszukiwania poza Jezusem prowadzą do religii wschodu, new age i innych zwiedzeń. Bez Jezusa powstały najbardziej liberalne lub najbardziej radykalne religie mówiące ludziom, co podoba się Bogu, a Bóg upodobanie ma w Jezusie i nie ja to mówię – On sam to powiedział. Dlaczego szukać dalej?! Poprzez karty Biblii popatrzmy na Jezusa jako jedynego Zbawiciela, religia i sterujący nią diabeł starali się Go zetrzeć, zniszczyć Jego imię, zabić, pozbyć się, uczynić cokolwiek, by już Go nie widzieć. Był największą przeszkodą religii w historii ludzkości. Co za odkrycie?! Jezus jest największą przeszkodą religii, jaka istnieje!
Przeczytajcie proszę razem ze mną tych kilka wersetów, bym mógł dzielić się z wami i poznawać lepiej Boże Słowo. Czytamy z Ewangelii Jana 5,18-24: „Dlatego też Żydzi tym usilniej starali się o to, aby go zabić, bo nie tylko łamał sabat, lecz także Boga nazywał własnym Ojcem, i siebie czynił równym Bogu. Tedy Jezus odezwał się i rzekł im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wzbudza z martwych i ożywia, tak i Syn ożywia tych, których chce. Bo i Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszelki sąd przekazał Synowi, aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca. Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota”. Wielka prawda o Bożym Synu i ciężkie zarzuty. Według nich łamał sabat, Boga nazywał własnym Ojcem i czynił się równym Bogu – takie właśnie były zarzuty religii wobec Syna Bożego! Przejdźmy teraz kilka wersetów dalej, chciałbym bardzo, byście zobaczyli coś charakterystycznego, tu widać styczne życia i religii, prawdy Bożej i ludzkich tradycji. Czy nie jest jednym z najbardziej niezwykłych odkryć w życiu dziecka Bożego to, gdy otwierają się jego oczy na ogromną różnicę między religią i wiarą w Boga? Religia ma małe wymagania wobec codzienności, skupia się raczej na pamiętaniu tego, co było i dbaniu o zachowanie pozorów pobożności w odpowiednim momencie. Wnętrze człowieka religijnego pozostaje w mroku wobec prawd Słowa Bożego i obecności Ducha Świętego. Życie z Bogiem dotyczy każdej czynności w naszym życiu, nawet gdy jesteśmy pod prysznicem Bóg nie jest mniej święty. Bóg jest naszym Ojcem, Zbawicielem i Panem, jest święty zawsze, w dzień i w noc, w domu i w pracy, w rozmowach o życiu i małżeńskim łożu, wszędzie! Wracam jednak do czytania Słowa Bożego, chciałem wam tylko powiedzieć, na co zwrócić uwagę. Jezus mówi do ludzi, którzy czytają Słowo Boże, a jednak czynią coś, co przeraża. Zobaczmy teraz Ewangelię Jana 5,39-47, wypowiedź Pana Jezusa, która nie przysporzyła mu przyjaciół wśród ludzi wierzących w religijne deklaracje: „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie; ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot. Nie przyjmuję chwały od ludzi, ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Bożej. Ja przyszedłem w imieniu Ojca mego, a wy mnie nie przyjmujecie; jeśli kto inny przyjdzie we własnym imieniu, tego przyjmiecie. Jakże możecie wierzyć wy, którzy nawzajem od siebie przyjmujecie chwałę, a nie szukacie chwały pochodzącej od tego, który jedynie jest Bogiem? Nie myślcie, że Ja was będę oskarżał przed Ojcem; oskarża was Mojżesz, w którym wy złożyliście nadzieję. Gdybyście bowiem wierzyli Mojżeszowi, wierzylibyście i mnie. O mnie bowiem on napisał. A jeśli jego pismom nie wierzycie, jakże uwierzycie moim słowom?”.
Jeśli chcesz żyć życiem, które podoba się Bogu, nie musisz się wysilać w poszukiwaniu ukrytych tajemnic, dramatycznych gestach pełnych chorego ascetyzmu. Jeśli cokolwiek jest do odkrycia w chrześcijaństwie, Kościele, życiu pełnym biblijnych wersetów, to jest to w Jezusie; jeśli szukasz inaczej, zwyczajnie błądzisz bez światła. Gdy mówię, że coś jest w Jezusie, mam na myśli to, co mówił, jak żył i kim był, jest i będzie. Jezus jest Panem! Czy my jesteśmy poddanymi tego Pana? Żydom, którzy tam stanęli ze swoją religijnością powiedział, że ich ojcem jest diabeł, a oni starali się zabić Go za to, że Boga nazywał Ojcem. Znamy te wersety z Ewangelii Jana 8,44: „Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa”. Postępowanie według pożądliwości ojca kłamstwa – tu jest tajemnica złych ludzi, bez względu na to czy wierzą w diabła, czy nie. Jezus łączy nasze postępowanie z tym, kto jest naszym ojcem. On zawsze mówił o Ojcu w niebie i nigdy nie wymagał czegoś, czego sam by w swym życiu nie stosował. On czynił tylko to, co chciał Ojciec w niebie i takiej postawy uczył swych naśladowców. Czynimy Jego wolę idąc w ślady Jezusa, a to nie podoba się światu. Jezus powiedział w Ewangelii Jana 5,41, że nie przyjmuje chwały od ludzi, Jego chwała jest wynikiem Bożej potęgi i majestatu. Takie ma być zwycięstwo, łaska i trud naszego życia. „Nie przyjmuję chwały od ludzi!”. Czy to droga, którą chce iść egoistyczny człowiek dwudziestego wieku? Czy to moja droga? Odrzucanie chwały ludzi, oddawanie wszelkiej chwały Bogu, to jak jazda pod prąd w tym szalonym świecie. Zobaczcie tę wypowiedź z Ewangelii Łukasza 4,6-7: „I rzekł do niego diabeł: Dam ci tę całą władzę i chwałę ich, ponieważ została mi przekazana, i daję ją, komu chcę. Jeśli więc Ty oddasz mi pokłon, cała ona twoja będzie”.Ludzie i diabeł nie mogli się pogodzić z Jego osobą, istnieniem, przesłaniem. On nie przyjmował takiej chwały, On nie oddawał nikomu pokłonu. W ich oczach wyglądał jak opętany, obłąkany, ale to ich świat był już tak stoczony złem, że nie mogli zobaczyć tej lśniącej światłem Prawdy o Bożym Synu. Tak modlę się, by moje oczy były otworzone, moje serce gotowe, moi kochani zborownicy, przyjaciele, byśmy szli za Nim wpatrzeni w Jego ślady, nie to czy droga prowadzi przez komfortowe rejony i wygody życia! Dlaczego mówimy do Jezusa „Panie, Panie”? Dlaczego nie czynimy tego, co mówi? Dlaczego sam czyniłem to tak wiele razy w mym życiu? Czy chcemy znać odpowiedź na to pytanie i coś zmienić w naszym zborze, codzienności, pracy i odpoczynku? Czy zadowolimy się sobą i wzajemną adoracją przy śpiewie chrześcijańskich piosenek w świeże, niedzielne poranki? Odpowiedź na to pytanie, jeśli będzie pochodzić od Ducha Świętego, może wskazywać na nasze lenistwo, pychę i zbyt wygórowane myślenie o swych prawach i przywilejach. Tak pragnę dziś klękać i prawym, szczerym sercem mówić Panu, że nie będę się już spierał, szukał swego, poddaję się, mam dość! Weź moje życie i króluj, a świat niech Ciebie widzi, o Zbawicielu!
Możesz nie przejmować się tym, co mówię, możesz jednak otworzyć swoje serce i zamyślić się w modlitwie nad swym życiem, nad Bożymi planami i drogą, jaką chcesz wybierać. Same słowa to religia, a połączone z uczynkami u człowieka, którego myśli przesiąknięte są nauką Pana Jezusa to prawdziwe życie. Pewność zbawienia opiera się według Jezusa na trzech rzeczach: przyjściu do Niego, słuchaniu Go, czynieniu tego, co powiedział. Teraz posłuchajcie tego, co chcę powiedzieć. Wszystko, co mówiłem do tej pory prowadziło do tego miejsca, to jest najważniejsze w tym kazaniu. Co za wspaniały moment, gdy przyszedłeś do Jezusa! Prawda? Co za wspaniały moment, gdy możemy słuchać Słowa Bożego! Są tu ludzie, którzy zbierają moje kasety i mają ich już około 400, sam byłem zaskoczony, że aż tyle. Przychodzimy, słuchamy… i idziemy do domu. Dlatego chcę powiedzieć coś ważnego! Niebezpieczny moment następuje pomiędzy słuchaniem i wykonaniem. Jeszcze raz. Najpierw przychodzimy do Pana Jezusa, potem słuchamy i napełniamy się Jego przesłaniem, teraz czas na życie, inaczej poprzednie dwa przeżycia mają charakter tylko religijny. Biblia to tak ładnie i obrazowo nam pokazuje w Słowach Jezusa: „A tymi na drodze są ci, którzy wysłuchali; potem przychodzi diabeł i wybiera słowo z serca ich, aby nie uwierzyli i nie byli zbawieni” (Ewangelia Łukasza 8,12). Ten fragment przypowieści o siewcy pokazuje nam niebezpieczny i ważny moment naszego duchowego życia. Przychodzi diabeł, Jezus mówi, że po wysłuchaniu kazania może się to stać, ale ludzie powiadają, że „kto by tam dziś w diabły wierzył?”. Dlaczego nam się wydaje, że nasze komputery, telewizory, autostrady i nowoczesne samochody lub samoloty usunęły realność diabła w sferę legend? Jezus mówił, że on może przyjść i przyjdzie do niektórych osób w naszym zborze. Nie chcę tu namawiać do jakiejś aktywnej i pełnej przerażenia lub zainteresowania ekscytacji czy wiary w diabła, zwyczajnie powiedzmy sobie to jasno: Jezus mówił, że to realna osoba, która przychodzi do ludzi. Niebezpieczne jest w postawie wielu ludzi to, że wierzą w Jezusa, lecz nie wierzą Jezusowi, gdy mówi, że istnieje diabeł, że istnieje duchowa możliwość wyprania człowieka z Bożych prawd. Pan nie mówiłby tego, gdyby człowiek był tu bezsilny i nie miał wpływu na to, co z tym zrobić. Co my na to kochani zborownicy, czyżby Pan Jezus nie mówił prawdy? Wszyscy wiemy, że każde wypowiedziane przez Niego Słowo było prawdą, świętą i nienaruszalną, pewną i niezmienną prawdą! Jeśli nie wierzymy w to, co mówi Jezus, porównując to z tym, co mówi dziś świat, to wiedzmy, że nie jest to poważne traktowanie Boga, jest to czynienie kłamcy z Tego, który jest Święty. Bóg nie jest przesądny i nie ma wybujałej fantazji; jeśli mówi, że diabeł przyjdzie, to przyjdzie. Pokazuje nam moment, w którym to się stanie! Stanie się to w dniu, gdy Twego serca dotkną życiodajne nasiona Słowa Bożego. To stanie się w dniu, gdy dotknięty Bożym Słowem powiesz „dość” i będziesz chciał żyć idąc w ślady Jezusa! To stanie się w tym dniu, gdy twardo powiesz: dość kradzieży, kłamstwu, nieczystym rozrywkom i temu podobnym sprawom, które zanieczyszczają i doprowadzają do depresyjnej ruiny twoje życie. Diabeł przyczepi sobie plakietkę uczonego i powie ci, że to nie tak, że Biblia jest stara, że najnowsze badania naukowe stwierdzają właśnie, że każdy, kto żyje jak pies będzie szczęśliwszy. I tylko nikt nie przypomni ci, ile lat dawałeś się oszukiwać, niszczyć siebie, swoją kochaną żonę, męża, dzieci i wszystko, co miało być wspaniałe! Ja chcę iść za Jezusem czynem, myślą, całym sercem. Wiemy, że diabeł jest złodziejem, teraz wiemy też, kiedy przyjdzie. To on wzbudza serca przeciw Synowi Bożemu. Grzech jest buntem przeciw Bogu, do pierwszego grzechu namawiał diabeł, namawiał też do zdrady, o czym Biblia mówi: „A podczas wieczerzy, gdy diabeł wzbudził w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, zamysł wydania go” (Jan 13,2). Słowo Boże mówi nam też: „Kto popełnia grzech, z diabła jest, gdyż diabeł od początku grzeszy. A Syn Boży na to się objawił, aby zniweczyć dzieła diabelskie”. Czytamy o tym w 1 Liście Jana 3,8. Dochodzi do mnie ta wielka prawda dla mego duchowego życia, że prawdziwe dziecko Boże czyni to, co chce prawdziwy Ojciec. To zasada jedności i miłości. I zgodnie z tym to, kto jest z Boga, a kto z diabła pokazuje nam nie to, kogo słucha i co czyta, lecz co czyni. Pragnę dziś w swoim sercu, w waszych sercach wskazywać na Pana Jezusa, bo jakże ważne jest iść za Nim, iść znaczy: przyjść, wysłuchać i czynić lub, mówiąc to biblijnym językiem, wstępować w Jego ślady. To On, Boży Syn, ożywia i w tym jest Życiem, prowadzi i w tym jest Drogą, pokazuje na charakter i pragnienia Boga, i tu jest Prawdą. Poza Synem Bożym jest to niemożliwe. Ten, kto nie czci Syna, nie czci Ojca, bez względu na to, jakie do tego dorobi przekręty doktrynalne, jaką radykalną lub uśmiechniętą maskę temu przyklei to dojdzie do ściany rozpaczy i zmarnuje swoje życie! Na koniec jeszcze jedno. Sąd został przekazany Synowi i nie ma sądu bez Syna, tak jak nie ma bez Niego zbawienia.
Ten, kto słucha i wierzy, przeszedł ze śmierci do żywota, nie ma nad nim sądu. Przeszedł ze śmierci do życia – to zmiana kierunku życia możliwa tylko przez posłuszeństwo nauce Jezusa. Bo jeśli nadal twoje czy moje życie pełne jest korupcji i dowodów naszych upadków, to nie mówmy, że żyjemy, bo nadal umieramy i jeszcze do tego oszukujemy naszych bliźnich! Tu zamiast posłuszeństwa jest użyte słowo „wiara”. Dla Boga wiara i posłuszeństwo są nierozłączne w życiu chrześcijan. Jezus mówi, że pisma składają o Nim świadectwa. Jeśli nie uwierzyli słowom Mojżesza, nie uwierzą w słowa Jezusa i tu widać nierozłączność Biblii. Stary i Nowy Testament są nierozdzielnie związane Jezusem Chrystusem, jego osobą i dziełem.
Pan pokazał nam, do kogo jest podobny człowiek posłuszny i nieposłuszny Słowu Bożemu. Zanim zaczniemy się modlić zobaczmy jeszcze raz tę niezwykłą receptę na życie chrześcijańskie, które skończy się wiecznością z Jezusem i ocaleje z chaosu obecnych dni. Spójrzcie jeszcze raz w Biblie. Cieszę się, że trzymacie je otwarte. W Ewangelii Łukasza 6,46-49 czytamy: „Dlaczego mówicie do mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię? Pokażę wam, do kogo jest podobny każdy, kto przychodzi do mnie i słucha słów moich, i czyni je. Podobny jest do człowieka budującego dom, który kopał i dokopał się głęboko, i założył fundament na skale. A gdy przyszła powódź, uderzyły wody o ów dom, ale nie mogły go poruszyć, bo był dobrze zbudowany. Kto zaś słucha, a nie czyni, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu, i uderzyły weń wody, i wnet runął, a upadek domu owego był zupełny”. Oto jeden z opisanych przez Pana budowniczych kopał głęboko, do skały, drugi budował na tym, co ziemskie – Biblia mówi, że na ziemi i to bez fundamentu. Jak wielu ludzi zawiodło się tym, co ziemskie, bez fundamentu. Przyszły życiowe sztormy i najwspanialsze sprawy stały się wspomnieniem, które wywołuje żal i łzy. Namawiam – buduj na skale, którą jest Jezus, po latach nie będziesz miał za sobą pustyni rozczarowania, lecz Boże obietnice w pełnym rozkwicie. To chyba tyle miałem do powiedzenie w tej sprawie, chyba to nie było nawet kazanie, tak się chciałem z wami podzielić. Kopmy i to głęboko, jak człowiek, który wiedział, co buduje i jak to zrobić. Posłuchajcie: „Szukałem Pana i odpowiedział mi, i uchronił mnie od wszystkich obaw moich. Spójrzcie na niego, a zajaśniejecie i oblicza wasze nie okryją się wstydem! Ten biedak wołał, a Pan słuchał i wybawił go z wszystkich ucisków jego. Anioł Pański zakłada obóz wokół tych, którzy się go boją, i ratuje ich. Skosztujcie i zobaczcie, że dobry jest Pan: Błogosławiony człowiek, który u niego szuka schronienia!” (Ps 34,5-9). Ten biedak wołał – to całe streszczenie mojego duchowego życia, za resztę chwała Bogu. Chcę budować na takiej skale, na Jezusie. Ten dobry budowniczy kopał głęboko, a gdy już znalazł, położył na tym wszystko, co budował. Tamten budował podobnie jak pierwszy, bez szukania, jedyne, co szukał to jak łatwiej sobie przygotować wygodne miejsce. Budować na tym, co ziemskie oznacza żyć bez szukania Boga, a szukanie Boga to modlitwa i wsłuchiwanie się w Jego Słowo. Oczywiście jest też droga śmierci, można szukać sobie takiej drogi bez Jezusa, jaką widać w Ewangelii Marka 14,10-11: „A Judasz Iskariot, jeden z dwunastu, poszedł do arcykapłanów, aby im go wydać. A oni, gdy to usłyszeli, uradowali się i obiecali dać mu pieniądze. I szukał sposobności, jak by go wydać”. Zobaczcie, też czegoś szukał i jak wstrząsające jest to, czego szukał. Czego szukasz w swoim życiu? Jak lepiej Mu służyć czy jak lepiej Go dostosować do swojego egoizmu? Ta ukochana przez dzieci opowieść o budowniczych dwóch domów pokazuje nam, co dalej. Oto potem przyszedł czas próby, dni z dobrych zmieniły się w złe. Jeden żył bezpiecznie, drugiemu wszystko zaczęło się trząść, zaczęły wychodzić wszystkie wady i oszustwa budowlane w jego życiu. Czyńmy Jezusa fundamentem naszej wiary.
—–
Słowo wygłoszone podczas spotkania modlitwy i studiowania Słowa Bożego.
(c) 2005 Mirosław Kulec, Chełm
Korekta gramatyczna: Izabela Turtoń
Kopiowanie i rozpowszechnianie niniejszego kazania dozwolone bez ograniczeń.