„Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, żeby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. On zaś rzekł do niego: Panie, z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć. A On rzekł: Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dzisiaj kur, a ty się trzykroć zaprzesz, że mnie znasz.” (Łuk. 22:31-34)
Straszliwa rzecz została zapisana w tym fragmencie. Oto szatan prosił Boga i otrzymał prawo poddania uczniów poważnej próbie. Wynik tej próby miał być następujący – uczniowie pod naciskiem tego co nagle na nich przyjdzie mieli porzucić swoją wiarę. Taki był zamysł diabła.
W Słowie Bożym jeszcze tylko dwukrotnie czytamy w tak bezpośredni sposób o przesiewaniu. Pierwszy raz widzimy, że szatan stanął przed Bożym obliczem i powiedział: „ Czy za darmo Hiob jest tak bogobojny?”. Dotknij się tylko tego co posiada, a cała jego pobożność zniknie. Później zaś rzekł: „ Dotknij się jego kości i ciała, a na pewno będzie ci złorzeczył w oczy”. Hiob mimo tego, ze tak potężne próby przewaliły się przez jego życie wytrwał przy Bogu. Drugi raz czytamy o przesiewaniu za czasów proroka Amosa.
„Oto oczy Wszechmogącego Pana są zwrócone na to grzeszne królestwo: Wytępię je z powierzchni ziemi, jednak nie wytępię doszczętnie domu Jakuba – mówi Pan. Bo oto każę przesiać wśród wszystkich ludów dom Izraela, jak się przesiewa w przetaku, tak że ziarnko nie upadnie na ziemię. Od miecza poginą wszyscy grzesznicy mojego ludu, którzy mówią: Nie dosięgnie nas ani nie zaskoczy nieszczęście.” (Am.9: 8-10)
Tutaj już nie czytamy, że ktoś wyprosił przesiewanie u Boga, ale to ludzka bezbożność doprowadziła do tego. Bóg chwycił do ręki przetak, czyli takie wielkie sito i położył na nim dom Izraelski. Amos zaś zwiastował potrzebę pokuty i zapowiedział wstrząs jakiemu zostaną poddani ludzie.
Były to jednak czasy wielkiej pomyślności w kraju i nikt poważnie nie brał katastroficznych wizji tego męża Bożego. Lecz Bóg jego ustami rzekł: „Biada beztroskim…i biada zadufanym, którzy czują się jak bogowie w domu Izraela. Oddalacie od siebie myśl o dniu nieszczęścia, a przybliżacie zgubę i gwałt”( Amos.6:1;3)
Za dwa lata ten kwitnący pomyślnością kraj został zniszczony potężnym trzęsieniem ziemi (Am.1:1). Potem przeszła przez niego plaga szarańczy niszcząca wszelkie plony. A na koniec Asyryjczycy najechali kraj, poszerzając granice swojego imperium (Am.7:1nn). Czy Bóg nie ostrzegał? On mówił wprost: „chociaż budujecie domy z ciosanego kamienia, nie będziecie w nich mieszkać, a chociaż zasadziliście rozkoszne winnice, wina z nich pić nie będziecie” (Am.5:11)
Któżby jednak wówczas się tym przejmował. Któżby zważał na Słowa pastucha i hodowcy sykomor, jakim był Amos. O gdyby przyszedł do nich ktoś wielki, majętny i wykształcony to może by warto było się zastanowić. Któżby jednak chciał słuchać pastucha.
Słowo Boże powiada, że „wymyślili sobie synowie izraelscy rzeczy niewłaściwe o Bogu swoim i popełniali złe czyny” (2Król.17:9nn). A chociaż Pan ostrzegał ich wielokrotnie przez proroków, oni „nie słuchali i stwardniał ich kark” (2Król.17:13nn), co w rezultacie tego doprowadziło ich do punktu, w którym znaleźli się na przetaku.
Przesiewanie jest najgorszą z prób jaka może przejść przez życie człowieka. Wszystkie inne próby mają za swój nadrzędny cel kształtować nasz charakter i utwierdzać wiarę. Inaczej jest jednak z przesiewaniem. Jest to ostateczny sprawdzian tego do czego doszedłeś w życiu z Bogiem oraz tego kim naprawdę jesteś. Gdy zostajesz położony na przetaku albo porzucisz Boga, albo zachowasz wiarę. Kiedy jesteś przesiewany nie możesz już żyć trochę dla Boga, a trochę dla siebie. Na przetaku nie można już udawać życia chrześcijańskiego. Przesiewanie jest tak silną próbą, że albo wówczas stajesz za Bogiem jak nigdy dotąd, albo oddalasz się od Niego jak nigdy dotąd.
Czy wiesz jak przesiewano zboże? Najpierw wkładano nie oczyszczone zboże na przetak, czyli na sito. Takim jakim ono było zebrane takim zostało położone. Na sicie więc znajdowało się ziarno i plewy wraz z wszelkimi brudami. Potem następowała seria silnych wstrząsów, których celem było oddzielenie brudów i plew od ziarna. Czynność tą wykonywano w wietrzny dzień tak, aby wiatr mógł rozwiać wszelką plewę z przetaku.
Biblia powiada, ze dokładnie to samo dzieje się w duchowej rzeczywistości. Kiedy człowiek miesza to co czyste z tym co brudne i Bóg ostrzega go raz , drugi i trzeci, a on nic sobie z tego nie robi, wówczas może przyjść to co Biblia nazywa przesiewaniem.
Tak więc ten rodzaj próby może przyjść w dwojaki sposób. Możesz żyć jak Hiob i przynosić chwałę swemu Bogu, lecz szatan wyprosi cię, aby poddać twoje życie sprawdzianowi. Możesz także sam wyprosić u Boga przesiewanie poprzez własną ignorancję Słowa, które On do Ciebie kierował. Zwróćcie zatem uwagę, że na sicie przesiewania może znaleźć się to co cenne w Bożych oczach i takim był niewątpliwie Hiob, lecz może także znaleźć się to co pospolite czyli plewa. Co dzieje się po takim wstrząsie przesiewania? Ziarno zawsze zostaje na przetaku, plewę zaś wiatr roznosi. Dokładnie tak to opisuje Słowo Boże: „każę przesiać do Izraela… tak że ziarnko nie upadnie na ziemię” (Am.9:9)
Spójrzcie, ze kiedy Bóg kładzie na przetaku to co cenne. On wie, że tego nie utraci. Czy Hiob w konsekwencji prób jakie przeszedł odstąpił od Boga? Wiemy, że nie uczynił tego.
W Psalmie 1 czytamy: „Nie tak jest z bezbożnymi! Są oni bowiem jak plewa, którą wiatr roznosi. Przeto nie ostoją się bezbożni na sądzie, ani grzesznicy w zgromadzeniu sprawiedliwych.”
W wielu Zborach i Kościołach podobne wstrząsy miały już miejsce. Bóg potrząsał całymi społecznościami i robił to tak długo, aż ludzie pokutowali, albo jak ta plewa odchodzili z nich. Grzech nigdy nie moze ostać zbyt długo posród sprawiedliwych. Zawsze kiedyś przychodzi kres dla grzechu (1Tym.5:24).
Spójrzmy raz jeszcze na księgę Amosa. Co Bóg zamierzał uczynić poprzez owe przesiewanie? Jaki ono ma cel? „W owym dniu podniosę upadającą chatkę Dawida i zamuruję jej pęknięcia i podźwignę z ruin i odbuduję ją jak za dawnych dni” (Am. 9:11).Oto ostateczny cel przesiewania.
Drodzy Bracia i Siostry. Przesiewanie to realna próba, która może przyjść w każdej chwili na zbór, lub na każdego z nas. Bóg w nieoczekiwanym czasie, ze strony, z której się nie spodziewasz może nagle zacząć potrząsać tobą serią wydarzeń.
Za czasów Amosa ludzie powiadali: „Nie dosięgnie nas, ani nie zaskoczy nas nieszczęście”(Amos.9:10). Wielu było pewnych siebie, bo też ich życie wyglądało na stabilne. Posiadali jakieś perspektywy i nikt nie spodziewał się, że nagle ta sielanka może zostać drastycznie przerwana. Nikt nie liczył się z nieszczęściem i katastroficznymi wizjami hodowcy sykomor. Czasem mawiamy, że historia lubi się powtarzać. Otóż to.
Gdy Jezus powiedział Piotrowi o przesiewaniu, ten wyglądał również na pewnego siebie człowieka. On był zdecydowany, konkretny i twardo stąpający po ziemi. Gdy usłyszał o przesiewaniu, jego umysł wypełniała burza myśli. Jakże by to miało być? Zaszliśmy tak daleko, a teraz mielibyśmy z tego rezygnować? Nie, Panie ja nigdy się nie zaprę Ciebie. Na śmierć pójdę za Tobą. Piotr wtedy nie myślał o śmierci, ale brzmiało to raczej jak takie przyjacielskie poklepanie Jezusa po ramieniu: „Nie bój się człowieku, jakby co możesz na mnie liczyć , będę zaraz za tobą”. Jakże by to miało być inaczej? Jezus wszedł jak król do Jerozolimy. Tłumy wiwatują na Jego cześć, a Rzymianie nawet nie kiwnęli palcem. Czy jest jakiś sens w obliczu takich okoliczności mówić o śmierci, przesiewaniu i zdradzie? Jezus jednak wiedział co mówi. Piotrze już za kilka godzin znajdziesz się w zupełnie innej sytuacji i okolicznościach, w których wyprzesz się trzykrotnie jakiejkolwiek znajomości ze mną. Wiemy, ze Piotr zarzekał się i był pewien swego. Ta sama właśnie pewność gubi wielu ludzi.
Kiedy czytamy historyczne przekazy o oblężeniach twierdz warownych. Okazuje się, ze atakujący często zdobywali taką twierdzę tylko dlatego, że powszechnie uważano, że droga do niej jest niedostępna, a sama twierdza nie do zdobycia. Skoro w opinii większości za taką uchodziła, broniący nie pilnowali jej należycie. To rzekomo najbardziej niedostępne miejsce okazywało się najsłabszym punktem tej twierdzy.
W taki sposób pewnego dnia upadło miasto Sardes. W trakcie wielodniowego oblężenia miasta przez wojska króla perskiego Cyrusa, obsadzono na murach, w najbardziej niedostępnym dla wroga miejscu niewielką straż. W pobliżu tego miejsca znajdowało się jedyne tajne wyjście ewakuacyjne na wypadek klęski obrońców twierdzy. Strażnik był tak znudzony pilnowaniem tego co rzekomo jest niemożliwe do zdobycia, że pozwolił sobie na drzemkę. Gdy głowa zrobiła się ciężka, nagle spadł mu z niej hełm poza mury twierdzy.
Co zrobił strażnik kiedy zauważył co się stało? Postanowił zatrzeć ślady swojego niedbalstwa i udał się tajnym wyjściem na drugą stronę muru po swój hełm. Na nieszczęście wszystkich wywiadowcy wroga zobaczyli to i poznali drogę do twierdzy. To rzekomo najsilniejsze miejsce okazało się najsłabszym. Tej samej nocy cała armia perska wtargnęła ukrytym wejściem do miasta.
Gdy więc Jezus wypowiedział słowa wobec Zboru w Sardes: „Bądź czujny”(Obj.3:2). Oni bardzo dobrze wiedzieli co ma na myśli. Wspomnienie haniebnej klęski było mocno wryte w ich umysłach.
Drodzy Bracia i Siostry. Diabeł jest o wiele bardziej sprytny i przebiegły niż tacy atakujący twierdze warowne. Jeśli będzie chciał wyprosić, aby cię przesiano, jak myślisz, od którego miejsca zacznie? Oczywiście od tego miejsca, w którym czujesz się najbardziej pewny siebie. W tym właśnie miejscu jesteś najmniej przygotowany na odparcie ataku.
Pewnego pięknego dnia zwodowano wspaniały statek. W dniu, w którym wypływał z portu żegnano go owacyjnie. Nazywano go potocznie „Niezatapialny”, za takiego właśnie uważano „Titanica”. Gdy ten ogromny okręt znalazł się na kursie kolizyjnym z potężniejszą od siebie górą lodową pięciokrotnie zaalarmowano drogą radiową załogę, aby wprowadzono stan najwyższej gotowości i ostrożności. Oni jednak byli pewni siebie. No bo cóż mogło by zakłócić ich życie na „Niezatapialnym”? Czasem tak ludzie myślą o swoim życiu. Mają się za „Niezatapialnych”, lecz gdy przychodzi zły dzień okazuje się, ze idą na dno szybciej niż „Titanic”.
Za piątym razem, kiedy przyszło ostatnie ostrzeżenie radiooperator odpowiedział: „Shut up” to znaczy „Zamknij się” i wyłączył radio. Po kilku godzinach ten „Niezatapialny” okręt spoczywał już na dnie Atlantyku…
Pewność siebie to najsłabszy punkt w twoim życiu. Jeśli lekceważysz wszelkie ostrzeżenia i jesteś na kursie kolizyjnym z górą lodową: uważaj, gdyż tragedia może być kwestią nawet godzin! Kim byli ci, o których Biblia powiada, że stali się rozbitkami w wierze? Co złego stało się z ich wiarą? Dlaczego ich wiara się rozbiła? Czy oni to planowali? Oczywiście, że nie. Oni po prostu żyli własnymi wyobrażeniami o Bogu, a przy tym byli tak bardzo pewni głoszonych przez siebie twierdzeń. Któregoś jednak dnia okazało się, że wpłynęli na bardzo niebezpieczne wody i trafili na skały, rafy i mielizny. Ich wiara się roztrzaskała…
Bracie i Siostro. Nie żyjmy swoimi wyobrażeniami Boga, lecz Bogiem. Nasze wyobrażenia są niczym więcej jak tylko dobrą religią. Dobrą, bo wymyśloną przez siebie i dla siebie. Nie bądźby zbyt pewni siebie. W każdej chwili naszej egzystencji może zdarzyć się coś co zupełnie wybije nas z takiego spokojnego rytmu życia. Pewność siebie jest tym co zabija w nas jakąkolwiek zdolność przygotowania się na wstrząs przesiewania.
W Psalmie 49:14 czytamy: „Taka jest droga tych, którzy żyją w błędnej pewności siebie i taki koniec tych, którym własna mowa podoba się. Pędzą jak owce do otchłani, śmierć jest ich pasterzem” Jaką drogą dzisiaj kroczysz? To ważne pytanie, aby je zadać i w tej chwili sobie na nie odpowiedzieć.
„Droga prawych to unikanie złego. Kto pilnuje swojej drogi, zachowuje życie. Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną” (Przyp.16:17-18).
Czy pilnujesz swojej drogi za Bogiem? Czy może jesteś na kursie kolizyjnym za jakaś górą lodową lub skałami i masz za nic wszystkie ostrzeżenia? Pan Jezus mówił uczniom trzykrotnie o swojej śmierci, lecz oni nie rozumieli i nie chcieli zrozumieć. Zbyt wiele działo się wokół nich, co przykuwało ich uwagę. Słowa Mistrza powodowały jedynie niepotrzebną konsternację.
Panie nie przyjdzie to na Ciebie. Wjechałeś jak król do miasta, lud Cię kocha, Rzymianie się boją, władze religijne muszą się z Tobą liczyć. Czy coś mogłoby to zmienić? Przed uczniami była wielka próba, na którą kompletnie nie byli przygotowani. Jezus mówił im:„Módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie”(Łuk.22:46).Czy posłuchali Go? Czy modlili się z Nim w Getsemane? Nie, oni raczej musieli się wyspać, bo jutro będzie nowy dzień pełen wrażeń i doznań. Nowe wyzwania i plany. Dalszy harmonogram spotkań i kalendarz wizyt. Skąd my to znamy, chciałoby się powiedzieć… Zbyt wiele działań, tak nie wiele modlitwy i to samo poczucie pewności siebie. Tak wyglądało życie uczniów w przededniu wielkiego wstrząsu. Jak to wygląda u nas?
Na przetaku, czyli na tym wielkim sicie znaleźli się wszyscy uczniowie. Okoliczności się zmieniły i nic już nie wyglądało tak jak kilka chwil wcześniej. Całą dwunastką wydarzenia mocno wstrząsnęły. Wszyscy rozpierzchli się, uciekli w popłochu tak jak stali. W jedną chwilę poszli w rozsypkę i nie pomogła im ta pewność siebie, w którą wcześniej obrośli. A czy my myślimy, że jesteśmy bardziej duchowi niż oni? Trzy lata spędzili w obecności Chrystusa na działalności misyjnej wszelkiego rodzaju. Trzy lata dzień w dzień słuchali Słowa Bożego, z pierwszej ręki. Tyle samo oglądali cuda i byli świadkami wyjątkowych zdarzeń. Jednak gdy nadeszło przesiewanie wszyscy zostawili Pana. Dlaczego zatem mielibyśmy mniemać, że my zachowamy się inaczej, gdy nasze życie zostanie poddane wstrząsowi?
Gdyby nie modlitwa Jezusa i Jego wstawiennictwo to żaden z nich by się nie ostał. Człowiek, którego prawdziwie coś łączy z Panem nie porzuci swojej wiary. Ta wiara mimo wszystko gdzieś tliła się w nich. Ona nie ustała na dobre. Nie było to jednak ich zasługą, lecz dziełem Pana.
Mimo tego, że wyglądali w dniu próby jak trzcina nadłamana i jak ledwie tlący się knot, Pan miał nad nimi swoją rękę. Zauważcie to jedno, że szatan „wyprosił sobie ich”, ale Jezus powiada: „ja też prosiłem, aby nie ustała wiara twoja”. Prawdziwa wiara gdy zostaje poddana próbie – ostoi się, gdyż Pan ma moc, ją podtrzymać. Co zatem znaczy mieć prawdziwą wiarę?
Najprostszym przykładem dla wyjaśnienia tego jest życie męża Bożego Henocha. Otrzymał on chlubne świadectwo, że podobał się Bogu. Wiemy, że „bez wiary nie można podobać się Bogu” (Hebr.11:6), a skoro ten podobał się, oznacza to tylko jedno – miał wiarę, na którą reagował Bóg. Dzięki tej wierze właśnie Henoch został zabrany przez Niego i nie oglądał śmierci. Co wiemy o życiu tego męża Bożego?
„Henoch chodził z Bogiem”(1Mojż.5:22) – oto praktyczny wymiar tego co znaczy mieć prawdziwą wiarę. On ciągle szukał Boga i przebywał z Nim w bliskiej relacji. Jeśli trwasz w społeczności z Panem i chodzisz Jego drogami twoja wiara nie ustanie, gdyż „On jest sprawcą i dokończycielem”(Hebr.12:2) takiej wiary. Jeśli jednak zaprzestaniesz tego – szybko wypłyniesz na niebezpieczne wody i możesz podzielić los wielu tzw. „rozbitków wiary”. Jak więc wygląda twoje szukanie Pana? Jak wygląda twoje chodzenie z Nim? Czy twoja wiara powoduje, że lgniesz do Niego? A może to co nazywasz wiarą, jest tylko dobrej jakości imitacją wiary, polegającą na luźnym związku z Nim?
Przeczytajcie drodzy 11 rozdział listu do Hebrajczyków, o bohaterach wiary i znajdźcie chociaż jednego z wymienionych tam mężów Bożych, który wierzył, ale nie był w zażyłym stosunku z Bogiem. Ułatwię wam to zadanie – nie ma tam takiego. Każdy z tych, którzy znaleźli chlubne świadectwo chodził z Bogiem.
To jest ważne żeby się tutaj zatrzymać. Gdy znajdziesz się na sicie przesiewania każda podróbka wiary zgaśnie , lecz ogień twojej więzi z Panem zostanie podtrzymany.
Wiara, bez zażyłości z Bogiem, nie jest żadną wiarę, leczjedynie kolejnym wyobrażeniem człowieka o sobie i Bogu. Słowo „wierzyć” znaczy „chodzić z Bogiem” – to jest Boże wyjaśnienie tej kwestii.
Dlaczego tyle mówię o wierze? Ponieważ jestem świadomy tego, że wiarę można stracić na wiele sposobów. W czasach ostatecznych wielu odstąpi od wiary – powiada Apostoł Paweł – co jednak wcale nie oznacza, ze ci sami ludzie odstąpią od Kościoła, czy nawet ogólnych zasad moralności i przyzwoitości społecznej. Można żyć jakąś imitacja wiary i być nawet członkiem jakiegoś zboru. Próba przesiewania odsłania tutaj różnicę.
Oto Judasz został wraz z jedenastoma położony na tym samym sicie. Próba jaka przeszła przez jego życie nie wiązała się z panicznym strachem jaki przeżyła reszta uczniów, ani z cierpieniem, ani też ze stratami. Jego próba związana była z zyskiem, z nagłym przypływem gotówki. Judasz otrzymał propozycję zarobienia w jeden piękny wieczór tego co można było zarobić w trzy miesiące ciężko pracując. Godziwa zapłata za Jezusa. Za cenę niewolnika sprzedał swojego Mistrza.
Spójrzcie, że jedni wyparli się Pana w obliczu wielkiego zagrożenia i prześladowania. Judasz zaś zaparł się za pieniądze. Moglibyśmy powiedzieć inaczej: to pieniądze wyparły Jezusa z jego życia. Judasz przez kilka lat uchował się w społeczności uczniów, mimo tego, że był jak powiada Słowo Boże – złodziejem i chciwcem. Nikt tego nie wiedział i nikt nie podejrzewał, że serce Judasza wiązało się bardziej z gotówką niż z Jezusem.
Gdy zasiedli do wspólnej, ostatniej wieczerzy Jezus rzekł: „Jeden z was mnie wyda” (Mat.26:21). Jak wam się wydaje, czy każdy spojrzał na Judasza? Nie, każdy spojrzał po sobie. Każdy każdemu wydawał się taki sam. Nikt nie zwrócił uwagi na Judasza. Perspektywa szybkiego zysku i zyskania prestiżu u władz religijnych obnażyła jego serce.
Dzisiaj Jezus też jest sprzedawany i to nieraz za mniejsze pieniądze. Bardzo łatwo wyzbyć się zażyłości z Bogiem w zamian za możliwe profity. Próba naszej wiary nie musi się więc wiązać z cierpieniem i strachem, lecz z nagłym przypływem gotówki. Przesiewanie wcale nie musi boleć, przynajmniej na początku. Uwierzcie, że ból rozłączenia z Panem w końcu jednak człowieka dopada. I jego życie niestety nie kończy się tzw. happy endem. Judasz co prawda oddał pieniądze oprawcom Jezusa, lecz jego serce było już zbyt twarde, aby przyjść do Pana i prosić o wybaczenie. Wiemy, że w końcu odebrał sobie życie.
O to przesłanie, którym chciałem się z Wami podzielić. Jak jest dzisiaj z naszym życiem? Gdyby Bóg położył Cię dzisiaj na przetaku, co stałoby się z Tobą? Możesz być przygotowany na ten dzień. Możesz też zlekceważyć to poselstwo.
To co się liczy dzisiaj to twoja wiara potwierdzona żywą relacją z Panem. Ta więź utrzyma cię z Nim nawet w najgorszej chwili. Któż z nas wytrzymałby próbę Hioba? A jednak on wytrzymał, a przecież był z krwi i kości takim człowiekiem jak ty i ja. Co dało mu tak niesamowitą zdolność ostania się w trakcie serii potężnych wstrząsów? Przeczytajcie tą księgę, a odkryjecie w jak zażyłych stosunkach był Hiob z Bogiem.
Twoja próba może być jednak przyjemną pokusą wygodnego życia za wysoką cenę. W czasach drapieżnego materializmu i postępującego ubóstwa mamy słabą odporność na te zjawiska i jesteśmy podatni, aby zaprzedać wiele, nawet społeczność w zamian za swoje bezpieczeństwo uzyskane w tym co można posiadać.
Jezus powiedział: „Módlcie się, abyście uszli pokuszeniom”.Jeśli się nie modlisz, lub nie wiele się modlisz, nie masz żadnej odporności na tego rodzaju pokuszenia. Twój tzw. kręgosłup moralny i zasady jakimi się kierujesz nie wystarczą. One będą coraz bardziej kruche. Twój kręgosłup moralny będzie pękał kosteczka po kosteczce. Twoje granice pobożności będą stawały się ruchome. Tak naprawdę tylko solidna więź z Panem ma moc ochronić cię w czasie próby przesiewania. To jest najlepsza i jedyna gwarancja.
Diabeł kpi sobie z nas. On czuje respekt jedynie przed Bogiem. Dlatego czytamy w Słowie Bożym: „zbliżcie się do Boga, a ucieknie od was” (Jak.4:8). Nie lekceważ go, gdyż on jest bardzo przebiegły. On stanie przed Bogiem i powie: Czy za darmo jest ci ten wierny? Zabierz mu to co ma, a zobaczysz jak odstąpi od ciebie. Jeśli masz nie wiele, nie ciesz się, gdyż diabeł może stanąć przed Bogiem i powiedzieć coś zupełnie odwrotnego: Czy nie dlatego jest ci ten wierny, bo nic nie ma? Daj mu, a zobaczysz jak go to pochłonie i zapomni o Tobie. Ty możesz myśleć sobie, o wreszcie mam pracę, a prawda będzie taka, że to praca będzie miała ciebie. Możesz się cieszyć, że masz wreszcie pieniądze, a to pieniądze będą miały ciebie za niewolnika. Wiecie co mam na myśli. Macie z pewnością wokół siebie dość tego przykładów…
Bracia i Siostry Bądźmy czujni, przeciwnik nie śpi, ale ciągle chodzi w około i kombinuje kogo by pochłonąć. Przesiewanie to realna próba, która przychodzi nagle z nieoczekiwanej strony. Ta próba albo z cementuje cię z Panem, albo rozłączy cię z Nim na dobre.
Możesz być przygotowany i w rezultacie ostać się. To jest możliwe o ile trwasz w bliskiej, zażyłej społeczności z Panem. Amos przekazując poselstwo Boże wielokrotnie wołał w imieniu Bożym:„Szukajcie mnie, a żyć będziecie” (Am.5:4-6;14) . Czy szukasz Pana co dnia? Czy szukasz Jego oblicza? Czy szukasz Jego Słowa? Czy zależy ci na tym?
A może doszedłeś do takiego punktu w swoim życiu, że już cię to „nie rusza” i stałeś się nieczuły na Boże wołanie? Modlę się, abyś nie zatwardzał dalej swego serca. Obyś dziś głos Jego usłyszał i zawrócił z drogi, którą idziesz.
Niech Pan dopomoże nam wszystkim, abyśmy w powagą obeszli się z tym Słowem i zachowali go w swoich sercach na dzień, który wkrótce może nadejść.
—–
Tekst skopiowany zgodnie z klauzulą na stronie:
„Kopiowanie i rozpowszechnianie niniejszego kazania dozwolone bez ograniczeń.”