W ostatnich kilku latach prowadziliśmy wiele konferencji dla pastorów, ale celowo nie nauczałem, jak głosić kazania. Dość mam zmagań z moimi własnymi kazaniami i nie chciałbym nikogo uczyć, jak to robić.
Pamiętam wyraźnie takie chwile w mojej ponad pięćdziesięcioletniej służbie kaznodziejskiej, kiedy głoszone przeze mnie słowo poruszało i przeszywało moją własną duszę. Kiedy głosiłem te kazania, wiedziałem, że towarzyszy im duchowy autorytet. Był w nich bez wątpienia dotyk Pana.
Pamiętam też wyraźnie chwile, kiedy mojemu zwiastowaniu brakowało tego szczególnego namaszczenia. Nie było w nich “głosu trąby”, ani przeszywania do głębi duszy ludzkiej, nie było prawdziwego duchowego autorytetu. W takich momentach moje kazanie było wyciszone i informacyjne, ale nie było przekonujące ani osądzające.
Więcej na stronie: